A A A

Akwarele i lawendy

Akwarele i lawendy
16.00 pln
16.00 pln
16.00 pln
Jeżeli posiadasz rabat indywidualny, przed dodaniem produktu do koszyka - zaloguj się

Akwarele i lawendy

wydawnictwo: e-bookowo

 Opis

 

Leni po raz kolejny układa sobie życie od nowa. Decyduje się nie wracać do Polski, ale zaprasza do siebie córkę, nad życiem której gromadzą się ciemne chmury. Leni jak nikt inny potrafi roztoczyć nad bliskimi opiekę i stworzyć niepowtarzalną atmosferę domowego ogniska. W swojej kuchni, gdzie króluje zapach ciasta i kakao, gotowa jest wesprzeć każdego mądrą radą i służyć pomocą. Czy jej wysiłki zostaną docenione, a przewrotny los nie spłata kolejnego figla? Czy Iwona i jej córki odnajdą szczęście w nowym otoczeniu? Kim jest tajemnicza wielbicielka, która po każdym koncercie wręcza Jacques’owi czerwoną różę? Czym są w życiu człowieka podróże – zawodową niedogodnością, radosną turystyką, symboliczną wędrówką dla wypełnienia misji, a może poszukiwaniem równowagi, spokoju ducha i próbą rozliczenia z przeszłością? Wielbiciele książek "Wiza do Nowego Jorku" i "Okno z widokiem na Prowansję" nie będą zawiedzeni. W "Akwarelach i lawendach" autorka ponownie funduje swoim bohaterom i czytelnikom solidną dawkę emocji.

 

Aleksandra Urbańczyk, http://ksiazkioli.blogspot.com

 

 

 

 

RECENZJE

Życie jest wielką podróżą, a podczas niej czekają nas niespodzianki, przygody i nowi ludzie. Niektórzy są tylko przechodniami, zjawiają się i idą dalej zostawiając ślady i rany w naszych sercach... Inni zostając na dłużej, wygładzają blizny i pomagają nieść plecaki wypełnione życiem.
Po raz trzeci towarzyszyłam Leni w jej podróży w ostatniej części nieformalnej trylogii, bo nigdzie nie jest ona tak nazwana wprost. Kobiecie dojrzałej, matce, babci i może nareszcie żony, która wraz z rodziną napotyka właśnie na takich ludzi z przytoczonego cytatu – zadających rany i je leczących. Jednak Leni, nigdy niepoddająca się przykrym niespodziankom, po dramatycznym rozstaniu z mężem Wiktorem w Wizie do Nowego Jorku i odbudowywaniu zaufania do mężczyzny w nowym związku z Jeremym w Oknie z widokiem na Prowansję tym razem skupia się na ochronie rodzinnego szczęścia.
W tym celu zakłada Klub Absolutnie Szczęśliwych Ludzi.
W ten sposób próbuje zatrzymać czas szczęśliwości w gronie najbliższych i najdroższych jej osób. Zaczarować na stałe moment w domu pełnym kochających się ludzi. Stworzyć bezpieczne miejsce pełne ciepła i serdeczności, gdzie ogarnięci taką świąteczną radością, chcielibyśmy zatrzymać w domu jak najdłużej, razem z zapachem róż dla Iwony od Jacquesa i aromatem kawy, którą popijaliśmy. Do zaklinania tego szczęścia wykorzystuje nawet duchy z zaświatów. A wszystko na przekór i na złość chwilom złym, niepożądanym wypadkom, niechcianym zdarzeniom i tragicznym zrządzeniom losu. Jest w tym tak dobra, że nawet, jeśli coś przykrego zaistnieje, to jego skutki wydają się nie być tragiczne, a konsekwencje mniej bolesne. Dla niej zawsze na niebie barwi się tęcza.
To opowieść przepełniona nadzieją na równie dobre, a może nawet lepsze jutro.
Nadzieją tak ogromną, słodką i optymistyczną, że aż przecukrzoną. Tę słodkość opowieści podkreślałam również w poprzednich częściach, ale w trzeciej autorka trochę przedobrzyła. Nagromadziła w niej wszystkie możliwe środki i elementy, które skutecznie lukrowały losy bohaterów niczym twardy pancerz przez urokiem. Począwszy od poetyckiego spojrzenia na rzeczywistość i życie gęste od mądrych myśli narratora, poprzez „złote” cytaty umieszczane na początku każdego rozdziału,

wprowadzanie ciepłego nastroju bazującego na atmosferze świąt grudniowych,a zaraz potem wielkanocnych, szczebiot zawsze rezolutnych wnuczek, zapachy pieczonych ciast z podaniem dokładnych przepisów, wiersze wplatane w tekst, dbałość o drobiazgi otoczenia i rytuałów rozmów kojarzonych z luksusem i przyjemnością, aż po nagminne zdrobnienia tępiące ostrza niebezpiecznego świata do tego znanego, przyjaznego i mniej groźnego. Wszystkie te z grubsza wymienione elementy (jest ich dużo więcej!) utworzyły tak grubą warstwę lukru, że nie pozwoliły na wyraźne ukazanie w pełni tej drugiej, bolesnej strony życia, mimo że takie sceny w niej są. Ostateczny cios ich ostrości zadało szczęśliwe zakończenie.
Skrajny lęk i paniczny strach Leni przed utratą na nowo zbudowanej rodziny widać w każdym rozdziale tej powieści obyczajowej.
Miałam wrażenie, że ta trzecia część właśnie w takiej postaci została napisana, świadomie lub nieświadomie, trochę na życzenie czytelniczek, domagających się dalszych losów Leni i Jeremy’ego. Jeśli moje domysły są słuszne, to ja się nawet z tego cieszę. To co dla mnie może być za słodkie, dla innych będzie w sam raz. Bo tak naprawdę ta saga rodzinna napisana jest przede wszystkim dla czytelniczek podobnych do Leni, mogących się z nią utożsamić. Kobiet doświadczonych przez życie, które mając dorosłe dzieci i wnuki, straciły nadzieję na nowe, szczęśliwe życie u boku mężczyzny. Kobietom, którym gorycz przeszłości odebrała marzenia, że w wieku menopauzalnym i po nim można jeszcze przeżyć miłość, odbudować rodzinę, rozkoszując się byciem razem, celebrując codzienność i zaklinając permanentność szczęścia na zawsze.
A Leni mówi wprost – kobiety, dopóki podróż życia trwa, dopóty czekają nas niespodzianki, przygody i nowi ludzie! I nie pozwólcie sobie wmówić, że jest inaczej!

Zdania pisane kursywą są cytatami pochodzącymi z książki.

 

 

 

 

Sięgających po najnowszą powieść Anny Strzelec „Akwarele i lawendy” czytelników wypada uprzedzić, iż jest to nierozerwalna część sagi o losach pisarki Leni i jej wielkiej miłości Jeremim oraz o jej rodzinie (córce Iwonie, wnuczkach, zmarłej siostrze, szwagrze) oraz licznych przyjaciołach, których poznajemy w pierwszej książce „Wiza do Nowego Jorku” (2011). Losy bohaterów rozwijają się w drugiej części sagi „Okno z widokiem na Prowansję”(2012), przybywają kolejne osoby, komplikując często i tak niełatwe relacje pomiędzy wszystkimi. W obecnej trzeciej części sagi, jak w soczewce skupiają się losy wszystkich bohaterów, ich problemy znajdują kolejno rozwiązania - jedne szczęśliwe inne mniej…

Wartkie tempo akcji, nieoczekiwane zmiany ról a nawet wypadki (!) są tym, co znacząco odróżnia dramaturgię „Akwareli…” od poprzednich części sagi, gdzie wydarzenia toczyły się na ogół spokojnie wśród drobiazgowo opisywanych krajobrazów, leniwie opowiadanych losów rodzinnych, a także powoli rozwijających się wątków miłosnych. Nawet śmierć chorej żony Jeremiego oraz starszej pani Rachel, czy zerwanie toksycznej miłości (Leni z Wiktorem) nie stanowiły wielkiego wstrząsu, niosły ze sobą pogodzenie bądź ulgę. W „Akwarelach…” jest inaczej, od początku tempo zdarzeń, ich temperatura oraz stopień skomplikowania sięgają zenitu. Emocje, którymi Autorka doskonale posługiwała się już uprzednio, stają się tu naprawdę gorące. To niewątpliwy dowód rozwoju pisarstwa Anny Strzelec, która jeszcze umiejętniej prowadzi wielowątkową powieść, doskonale stopniuje napięcia, ostrożnie dozuje czytelnikom skale tragedii…

Wiodącym wątkiem „Akwareli…” jest  jak w poprzednich częściach sagi - Miłość. Oprócz okrzepłego już uczucia Leni i Jeremiego, (którzy wciąż przed ślubem) mamy kontynuację z „Okna…” gorącej miłości Iwony (córki Leni)  i utalentowanego  skrzypka z Prowansji Jacquesa (syn Jeremiego). Pojawia się nowa, równie namiętna co niespodziewana miłość samotnej wdowy, kobiety dojrzałej do znacznie młodszego mężczyzny, może ostatnia w jej życiu? Nie zdradzając nic z akcji powiem tylko, że wszystkie te miłości zostaną wystawione przez los na ciężkie próby. Która przetrwa? Która okaże się silniejsza od śmierci?…

Niezagrożone natomiast pozostają więzi rodzinne: matki-córki, babcia-wnuczki, ojciec-syn oraz przyjaźnie. Dwie rozkoszne wnuczki Leni, które pokochaliśmy w drugiej części sagi – Marysia i Marika nadal  bawią, wzruszają, zachwycają swą rezolutnością. Np. Marysia, po kolejnym pobycie z mamą na Koncercie w Filharmonii zamarzyła o… karierze skrzypaczki. Ku radości rodziny, po konsultacjach z Jacquesem zakup małych, dziecięcych skrzypiec niebawem stał się faktem…

Kontynuowany jest także wątek doświadczania osobistej opieki osób, które odeszły już z tego świata. Są tu nadal „wizyty” Stefanii, siostry Leni, pojawia się kolejna dobra dusza odwiedzającą Rodzinę z zaświatów – ciocia Rachel, która czuwa, szczególnie nad bezpieczeństwem dziewczynek...

Akcja „Akwareli…” toczy się w większości nadal w obrębie Nowego Jorku, na wyspie Long Island w miasteczku Port Jefferson, skąd wyruszają i gdzie wracają bohaterowie naszej sagi. Ale tym razem sporą część akcji Autorka umieściła w Prowansji - krainie Lawendy, gdzie Leni z Jeremim mają docelowo osiąść w jego rodzinnej posiadłości w Antibes. Jest także Paryż, Marsylia, jest i Nicea, gdzie w pewnym atelier  pełnym obrazów malowanych… akwarelami, spełnia się  szalona namiętność... Inne miejsca, o jakich mowa w powieści to np. Nowy Meksyk i jego stolica Santa Fe, a to za sprawą podróży Allisson w poszukiwaniu rodzinnych pamiątek oraz afrykański Kamerun, dokąd wyjechała z Misją córka jednej z nowych francuskich bohaterek - Cecillie. Pieczołowite opisy tych miejsc, wzbogacone licznymi fotografiami to niezaprzeczalne walory poznawcze książki.

Podobnie naszą wiedzę ubogacają wątki muzyczne. Bowiem wraz ze skrzypkiem Jacquesem  zaglądamy do najsłynniejszych Sal Koncertowych we Francji (Nicea, Paryż) w USA (San Francisco, Chicago) i innych. Dzięki przytaczanym  Programom Koncertów, aktywnie w nich niemal uczestniczymy,  śledząc poszczególne Utwory oraz wrażenia, jakie wywiera Muzyka na  zakochaną  w Pierwszym Skrzypku – kobietę… (wypada tu podkreślić wielki nakład pracy Autorki w drobiazgowym zebraniu danych o Koncertach skrzypcowych, o miejscach, wykonawcach, jak i o Utworach i czasie ich trwania). I w końcu warto też dodać, że w „Akwarelach..” mamy także znane z poprzednich powieści sympatyczne „ozdobniki” jak np. kilka dobrych wierszy, które uplastyczniają treść w odpowiednim momencie, mamy  Motta i Aforyzmy, tak własne Autorki, jak i znanych Ludzi, doskonale ilustrujące poszczególne Rozdziały, czy wreszcie kilka kulinarnych przepisów, które podkreślają charakter rodzinnych opowieści toczonych najchętniej w kuchni…

Reasumując – Anna Strzelec oddaje Czytelnikom kolejną dobrą powieść, zamykającą (czy aby na pewno – ostatecznie?)  sagę rodzinną. Czytanie tego typu Książki to zawsze duża przyjemność, a także doza optymizmu i nadziei, że prawdziwa miłość zwycięża, a więzi rodzinne są najważniejsze.

Ewa Klejewska  Leszno,  18 maja 2014

 

Akwarele i lawendy to nacechowana pozytywną energią współczesna powieść obyczajowa, omawiająca tematy doskonale znane wszystkim ludziom, przez co bardzo łatwo utożsamić się z bohaterami. Akcja w drugiej połowie książki zdecydowanie się zagęszcza, pojawiają się przeciwności, z którymi trudno się zmierzyć. Narracja, podobnie jak w pozostałych częściach, pierwszoosobowa, z perspektywy każdej postaci, co nie pozwala na "gdybanie', ale jasno i klarownie przedstawia towarzyszące im uczucia. Sielankowy wprost opis przyrody Prowansji, co w pełni oddaje niezwykły klimat naturalnego piękna. Cudowna okładka została zaprojektowana przez Ewę i Jerzego Rostkowskich. Rozdziały poprzedzone trafnie dobranymi cytatami autorstwa między innymi: Lucy Maud Montgomery, ks. Jana Twardowskiego, Antoine de Saint - Exupery'ego, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Jonnathana Carolla czyli po prostu genialnych jednostek. Koniecznie muszę wspomnieć o fragmentach wierszy Pani Anny Strzelec, co zdecydowanie wzbogaciło treść. Tożsamą rolę spełniły fotografie ukazujące prawdziwy urok opisywanych miejsc. Powieść jest przystępnym kawałkiem prozy, który pozwala na moment zapomnieć o własnych problemach i zatracić się w przeżyciach bohaterów. Podobnie było ze mną, więc gorąco zachęcam wszystkich czytelników preferujących literaturę obyczajową. Przekonajcie się sami.

 

Strzelec Akwarele i lawendy by Katarzyna Krzan

 O autorze

Anna Strzelec

Anna Strzelec

pisarka, poetka i publicystka, z wykształcenia – artysta plastyk.

Czytaj więcej

 Opinie i oceny

Jeśli masz opinię na temat powyższego produktu, podziel się nią z innymi. Możesz rówież ocenić ten produkt.

Autor:
Opis:
Ocena: