A A A

Amulet

Amulet
12.00 pln
12.00 pln
34.00 pln
brak
12.00 pln
Jeżeli posiadasz rabat indywidualny, przed dodaniem produktu do koszyka - zaloguj się

Amulet

czyli z diabłem przez stulecie
wydawnictwo: e-bookowo

 Opis

 

wyczerpane.gif (2014-02-06 17:28:56)

 

 

Dawid Schatz, jako młody chłopiec wchodzi w posiadanie dziwnego przedmiotu. Z czasem odkrywa, że przedmiot ten wykazuje niezwykłe właściwości. Jednocześnie, już jako młody mężczyzna, odkrywa w sobie niesamowitą zdolność przewidywania wyników… gier losowych. Całe jego długie życie wypełnione jest wątpliwościami, czy wierzyć w cudowne działanie amuletu, w swoje niezwykłe zdolności, czy to, co go spotyka, to zwykły zbieg okoliczności, czy może efekt diabelskich zgoła sztuczek?

Bohater Leona Brofelta jest człowiekiem prostym i  z gruntu dobrym, wrażliwym, niezbyt wykształconym, ale dobrze wychowanym. Jest przy tym kaleką obdarzonym wybujałym temperamentem, imponującym zdrowiem i kondycją. Jak sobie radzi z niespotykanym talentem i co jeszcze wynika z jego cech, o tym opowiada autor snując gawędę o życiu – obfitującym w momenty dramatyczne, czasem komiczne -  od narodzin Dawida w 1927 roku aż po dzień dzisiejszy.

Patronat medialny:

TwojaKultura.jpg (2012-07-11 10:29:17)

 

Recenzje:

 

Migotania Numer 4 (37) 2012

Migotania-54.jpg (2013-03-19 16:14:53)

 


Powieść Leona Brofelta, tekst ciekawy i napisany z talentem, przywołuje na myśl utwory, o których już zapomnieliśmy w ostatnich latach, a które zapewne jeszcze nie raz będą powracaćnie tylko w rozważaniach historycznoliterackich. Myślę o prozie realistycznej, której centralnym zagadnieniem poznawczym była próba dania świadectwa czasowi, w jakim się żyło. Tutaj rzeczywistością literacką jest czas ostatniego pięćdziesięciolecia, nawet jeśli widziany on jest w wyimku i z pewnym naruszeniem praw chronologii.
Realizm ("magiczny") tej prozy odczuwa się na każdym kroku. Autor ufa poznawczej prawdzie życia, nie ucieka w mgielne przestrzenie wyobraźni, wiernie trzyma się ziemi i opowiada po stronie literatury, by tak rzec, werystycznej. Wydaje mi się, że powinno to być atutem "Amuletu", zwłaszcza w czasach zupełnego rozwichrzenia stylów narracji, beztroskiego bawienia się wypowiedzią prozatorską, uciekania się do pastiszu, persyflażu, tekstu-cytatu itd. Czytelnik współczesny może czuć się znużony coraz częstszym prestidigitatorstwem formalnym, ma prawo oczekiwać tekstów bliższych jego życia. I "Amulet" takąszansę mu daje.
Mówiąc o "realistyczności" tej powieści, trzeba jednak koniecznie dodać, iż jest ona przy tym w ścisłym tego słowa znaczeniu utworem "literackim". Leon Brofelt umiejętnie przywołuje konwencje powieściowe, trafnie zakreśla czas opowiadanej przez siebie historii.


Marian Kisiel


A gdyby tak zawierzyć magii?

Co by mogło się stać, gdyby istniała substancja zapewniająca powodzenie w życiu tym, którzy wejdą w jej posiadanie? Czy udałoby się ją utrzymać w ukryciu? Jak można by z niej rozsądnie korzystać? Jak silna mogłaby być? Przed tymi jakże popularnymi, ale jednocześnie wciąż nurtującymi pytaniami stanął Leon Brofelt, autor ebooka „Amulet”.

Leon Brofelt sam określa swoje dzieło jako „czytadło”. Taki też podtytuł nosi ebook – „ czytadło na liniach transatlantyckich”. Choć użyte słowo wydaje się być odpowiednio wartościujące, zapewniam, że ta powieść nie służy wyłącznie do zabijania ciągnącego się niemiłosiernie czasu w samolocie, kolejce do kasy czy pociągu. To momentami wzruszająca, często zabawna historia człowieka, który nie miał w życiu pod górę tylko dlatego, że coś sprawowało nad nim opiekę. Tym czymś był właśnie amulet.

Autor zaczyna przedstawianie historii życia Dawida Schatza od kulis. Umieszcza siebie w fabule jako ghostwritera pracującego dla sędziwego współpasażera w podróży samolotem, czyli jednocześnie sam wkracza w świat na poły realistyczny, na poły magiczny. Znamy to z wielkiej literatury, nieprawdaż? Narratorski komentarz nie daje zapomnieć o postaci „czytadłowego” Leona Brofelta, początkowo niechętnie przyjmującego zadanie spisania historii Schatza, później, jak się wydaje, angażującego się w jej upiększanie i sfabularyzowanie. Sama historia jest zbiorem miniopowieści o ludziach, których życia oplątują losy głównego bohatera. Jest nim urodzony w trudnym dla narodu żydowskiego czasie Dawid – syn bogatego Żyda i gojki, człowiek od urodzenia przeznaczony na krętą ścieżkę życia, także przez niedające się ukryć kalectwo. Mimo wielu przeszkód, głównemu bohaterowi udaje się bezpiecznie przeżyć wojnę, a także całkiem komfortowo wkroczyć w nowe czasy powojenne. Wszystko odbywałoby się pewnie normalnie, gdyby nie amulet otrzymany od alianckiego lotnika. Od momentu, gdy jako młody chłopak zawiesił go sobie na piersi, kamień cięższy od najcięższych ziemskich pierwiastków, powstrzymywał klęski, jakie czyhały na Dawida Schatza za każdym rogiem. Jak potoczyły się losy „szczęśliwca”, czy udało się wyjaśnić zagadkę tajemniczych znaków wyrytych na amulecie i dlaczego bohater jako człowiek u schyłku życia uznał je za godne opisania przez zawodowego autora? O tym wszystkim przekona się czytelnik „Amuletu”.

Choć ebooki wciąż przez wielu czytelników są traktowane jako książki drugiej kategorii (taki książkowy rasizm), po raz kolejny pojawia się na wirtualnym rynku wydawniczym pozycja, która może skutecznie walczyć z tym przekonaniem. „Amulet” Leona Brofelta w niczym nie ustępuje wielu papierowym pozycjom umilającym czas. Lekko prowadzona narracja i nurtująca historia wciąż pogłębiana przez nawarstwiające się zagadki wciągnie każdego, kto choć trochę lubi cofnąć się w czasie i w przyspieszonym tempie podglądać kilka pokolenia ludzi. Element magiczny rozbudzi wyobraźnię i sprawi, że znowu będzie można uwierzyć, że starożytna alchemia wcale nie była wymysłem naiwnych. Świetna lektura dla fanów realizmu magicznego. Polubią ją także sympatycy Tokarczuk lub Kolskiego, o ile trochę przymkną oko.

PL Artysta.pl

 

 

Ponoć najdziwniejsze historie pisze samo życie. Leon Brofelt, przekonał się o tym osobiście przeglądając notatki Dawida Schatza. Z tych zapisków, powstała opowieść o mężczyźnie, którego los obdarzył szczęściem w wygrywaniu pieniędzy na wszelkich loteriach, zabrawszy mu za to przyjaciół i rodzinę. Powiedzmy, że to kryminał zmieszany z horrorem. Jednak szkopuł w tym, iż przedstawione przez Borfelta wydarzenia, miały miejsce w rzeczywistości (?). Zatem Amulet czyli z diabłem przez stulecie jest kolejnym, spisanym życiorysem polskiego Żyda (a właściwie pół Żyda), z tą różnicą, że bohater nie wspomina getta ani obozów śmierci, jak to czyniła Roma Ligocka. Schatz miał po prostu szczęście. Nie dość, że nie cierpiał materialnie, miał dobre papiery (niepozorny, kulawy chłopak z dobrym językiem niemieckim i odpowiednim krewnym na stanowisku hitlerowskiego funkcjonariusza), nie budząc zbytnich podejrzeń, mógł wyemigrować. O przypadkach milionera można przeczytać w tej książce, której pierwotnym zadaniem, miało być udowodnienie faktu istnienia magicznych przedmiotów. W przypadku Schatza, był to jego amulet z niezwykłej substancji, który miał chronić swego właściciela od psikusów diabła. Istotnie, czytając powieść, można odnieść wrażenie, że coś jest na rzeczy. Kulejący młodzieniec otrzymuje talizman od umierającego żołnierza. Każdorazowy brak wisiorka na szyi bohatera, skutkować będzie dla niego zawsze przykrymi doświadczeniami. Oto pierwszy powód do przeczytania życiorysu. Powiedzmy dla tych, którzy lubują się w pytaniach: „wierzyć czy nie wierzyć”? Kolejnym plusem, przemawiającym za tym, by po książkę sięgnąć, są barwne postacie, które spotyka Schatz. Doprawdy ich pojawianie się i zadania wyznaczone im przez los, mogą sugerować czytelnikowi istnienie ukrytego czarta. Diabeł ten szeroko uśmiecha się do Schatza, knując kolejne intrygi wymierzone przeciwko niemu. Jednak, czy na pewno? Wspominając o złu, które zdaniem milionera towarzyszy mu co krok, można zastanowić się nad postępowaniem karcianego „króla Dawida”.

Mnie książka się bardzo spodobała, aczkolwiek teza o diable tkwiącym w dziecku, młodzieńcu czy już w dorosłym człowieku, zdała się absurdalna. To niby dlatego iż matka Dawida była Gojką? Bliżej mi do stwierdzenia, że w każdym z nas bywa ukryty zarówno anioł jak i diabeł. Od człowieka zależy, kogo częściej słuchamy, kto nam podpowiada. Chłodno na sprawę patrząc, Schatz miał szczęście w kartach, mniej w miłości. Na pewne fakty nie mógł mieć wpływu, ale już na to, co stało się z pewną Haliną, tak. I dziwne, że inaczej postępował w przypadku pani Wandy... Wiele jest w książce o męskich przyjaźniach, przypadkach i ironii historii czy tam nawet o tym ukrytym diable. Za mało głosu w tej opowieści miały kobiety, które tak często na swojej drodze spotykał Dawid Schatz. I nie chodzi mi o rodziców, ale o panie, które opiekowały się Dawidem w USA. Zapewne, książka może stać się bronią dla feministek. O ironio, ile on kobiet (prawdopodobnie nieświadomie), mógł wprowadzić do grobu! Nie piszę tutaj, że kobiety z biografii były jakimiś niewinnymi aniołami, ale postępowanie bogatego „wuja z Ameryki”, nie zawsze zasługiwało na pochwałę.

Niewątpliwym atutem książki jest język, lekki, codzienny i dość prosty. Brofelt, (jeśli wierzyć opowieści) przeredagował wspomnienia, otrzymując za to sowite honorarium, zostawił czytelnikom wieloaspektową narrację. Po pierwsze, opowieść o Dawidzie, jego bliskich czy partnerkach. Po drugie, losy jego krewnych, a zwłaszcza  ojca Dawida, który miał przyjemność znać Jana Kiepurę! Tak, w książce jednym z bohaterów jest znany tenor z Sosnowca. Poza opisami ludzi, ich relacjami, nie zabrakło miejsca na wspomnienia o adresach zamieszkania. Paradoksalnie, zanim dojdziemy do rozdziałów o emigracji, mamy sporo do przeczytania o relacjach na linii Zagłębie – Śląsk. I to wszystko i aż tyle, opowiedziane prostym, przystępnym językiem. Na koniec autor, jeszcze raz potwierdza prawdziwość tych zeznań, podpowiadając, że zawsze można sprawdzić. Warto wspomnieć jak historia się zaczyna. Wszystko ma swój początek w czas podróży samolotem, dlatego pewnie autor dedykuje tekst klientom linii lotniczych. Gdyby móc sprecyzować potencjalnych fanów tej literatury, to pewnie stanie się ona gratką dla historyków, kulturoznawców, dziennikarzy czy przyszłych pisarzy o lekkim piórze. Kto wie, czy oni, podobnie jak Leon Brofelt, spotkają człowieka o tak nieszablonowej biografii?

Uzupełnieniem są ilustracje Armanda Détraquè. Te odbitki, niby akty, portrety, nadają się równie dobrze jako czarno białe klatki do filmu. Dobrym tego przykładem jest rysunek wspomnienia z gry w karty. Wraz ze słowem, gawędą i anegdotą, odzwierciedla klimat książki. Taki właśnie: pośród czerni i bieli.  Z amuletem i diabłem, którego co rusz, pragnął przechytrzyć bohater. Z jakim skutkiem? To już pytanie do Was, czytelników i czytelniczek, tej niezwykłej opowieści o tym, że pieniądze szczęścia nie dają.

Justyna Margielewska

 

,,Amulet, czyli z diabłem przez stulecie’’ Leona Brofelta

Brofelt w swoim ,,czytadle do samolotu na liniach transatlantyckich’’ (sugestia wielce trafiona) sięgnął po pomysł znany nam już od czasów Roussea’u i Goethego.* Autor zabawił się z czytelnikiem, sugerując mu na wstępie niewątpliwą prawdziwość swojego utworu i podtrzymując owo wrażenie w posłowiu.

,,Amulet’’ został bowiem spisany na kształt wiernej biografii Dawida (Ottona) Schatza, pół-Żyda, człowieka kalekiego, którego ciało zamieszkuje paskudny dybuk, przed którym chroni go tytułowy amulet o nieznanym pochodzeniu (to wisior, który jest, ale którego w zasadzie naprawdę nie ma, bowiem materiał z którego został zrobiony nie istnieje). Dodatkowo, w przypadku tej powieści, motto (,,Wątpliwość nie jest przyjemnym stanem umysłu, pewność jest stanem śmiesznym’’) zostało dobrane w sposób bardzo przemyślany - stanowi bowiem jakby kwintesencję i jednoczesne podsumowanie przypadków spotykających pana Schatza.

Wątpliwości dotyczące istnienia dybuka, który miałby zamieszkiwać ciało głównego bohatera przewijają się w tekście praktycznie cały czas – czasami są wyraźniejsze, bardziej uświadomione, czasami ukryte, niewątpliwie jednak, owa niepewność (nawet rabin Chaim niewiele w tej sprawie zdziałał) wprawia zarówno czytelnika (który chciałby wszak wiedzieć, jak rzecz się w swej istocie przedstawia), jak i samego bohatera (który, jak wolno nam przypuszczać, byłby osobą najbardziej zainteresowaną rozwiązaniem tej zagadki) w stan nieprzyjemnej konsternacji. Z kolei pewność istnienia demona (a więc istoty nadprzyrodzonej) zdaje się nam naprawdę śmieszna i irracjonalna.

Niewątpliwym plusem prozy Brofelta jest płynność narracji – autor, przedstawiając życie i koleje losu swojego bohatera nie ogranicza się li tylko do opisania życia Dawida. Powieść obfituje nie tylko w wątki i krótkie biografie postaci pobocznych (jak choćby, Hrabiego Wióry Lecą), ale też w opisy ,,ciągów dalszych’’ historii bohaterów, którzy ongiś wiele dla pana Schatza znaczyli (jak Zosia Lewucka), a którzy z jego życia nieodwołalnie zniknęli.

Ponadto, umieszczenie powieści w przeszłości i teraźniejszości otoczenia nam znanego stanowi zabieg doprawdy przedziwny (acz, niewątpliwie w pozytywnym sensie tego słowa). W końcu, wielu z nas czytało już o Warszawie ogarniętej wojną, o Berlinie przed wybuchem II wojny światowej, o Paryżu Cocho Chanel, czy Moskwie Breżniewa. Jednak niewielu z nas miało okazję poznać od tej - historycznej i wielce barwnej strony - Śląsk, Katowice oraz sam Sosnowiec.  A więc, jako się rzekło, zabieg Brofelta, w połączeniu z domniemaną ,,biograficznością’’ jego książki, w połączeniu z narracją, która niczego nie pomija, w połączeniu z niemalże cudownymi umiejętnościami samego bohatera (albo dybuka, który w nim siedzi), a które trzyma cały czas na wodzy tajemniczy amulet… stanowi mieszankę przedziwną i ze wszech miar wciągającą.

Styl Leona Brofelta również zasługuje na uwagę ze względu na niewątpliwe, gawędziarskie walory. Książkę czyta się doprawdy wyśmienicie i szybko, a przy tym czytelnik odnosi wrażenie, jakby to sam autor ową niesamowitą historię mu opowiadał. Rzadki to talent – stworzenie tak familiarnego tonu, współbrzmienia z czytelnikiem.

A czy dybuk istniał naprawdę i jak potoczyły się koleje losu Dawida Schatza, począwszy od konspiracyjnej działalności zleconej przez wujka, poprzez jego miłości i miłostki, wyprawy do Stanów Zjednoczonych, skończywszy na spotkaniu bohatera z autorem, musicie dowiedzieć się już sami.

Martyna Biesiada

 

 


Do książki Leona Brofelta można mieć wiele uwag. Każdy zarzut da się jednak odeprzeć, tłumacząc się wymogami zastosowanej konwencji czy konstrukcją głównego bohatera. Zresztą podtytuł „czytadło do samolotu na liniach transatlantyckich” nakazuje dystans oraz wyrozumiałość dla niedoskonałości utworu, który zdaje się nie mieć ambicji bycia czymś więcej, aniżeli lekturą lekką, łatwą i przyjemną.

„Amulet” jest powieścią udatnie stylizowaną na dokument, biografię. Narrator dzieła, dziennikarz noszący to samo imię i nazwisko, co autor, poznaje w samolocie do Londynu Dawida Schatza, starszego pana, który pragnie zatrudnić go jako
ghost writera. Początkowo niechętny temu pomysłowi, Leon Brofelt coraz bardziej angażuje się w historię życia nowego znajomego, zaś przedstawiając ją czytelnikom, często podkreśla, jak bardzo jest ona fascynująca i niesamowita. Aby uwiarygodnić snutą opowieść, narrator zachęca też często odbiorców do sprawdzania autentyczności prezentowanych wydarzeń, zwłaszcza zaś wyników losowań w kolejnych loteriach, których Dawid Schatz jest notorycznym zwycięzcą.

Niestety, w powieści biograficznej Leona Brofelta nacisk został położony na biografię, a nie na powieściowość. Stąd też sporo wydarzeń zostaje zrelacjonowanych w suchy, skrótowy sposób, bez ukazania psychologicznej głębi postaci i bez budowania dramaturgii. Tendencja ta nasila się wraz z kolejnymi stronami utworu. Wielka szkoda, gdyż dzieje głównego bohatera, zgodnie z opinią narratora, naprawdę są niezwykłe i można by je przedstawić w znacznie ciekawszy sposób.


Szczególnie interesujące wydają się pochodzenie i dzieciństwo Dawida Schatza, którego matka była córką górnośląskiego robotnika, a ojciec synem żydowskiego przemysłowca. Zbliżająca się druga wojna światowa sprawiła jednak, że ojciec Dawida emigrował, zaś pieczę nad chłopcem przejął wuj-volksdeutsch, naciskając na chrzest i zmianę nazwiska siostrzeńca. Dorastając, główny bohater związał się zaś bardziej z drugim wujem, walczącym w szeregach polskiej partyzantki. Wątek etniczno-ideologiczno-polityczny z pewnością zasługuje na szersze rozwinięcie i daje możliwość stworzenia wielu pełnych napięcia scen, w których na przykład nastoletni Schatz kłóciłby się z wujem, obrażającym jego ojca. Leon Brofelt ograniczył się jednak do enigmatycznego stwierdzenia, że Dawid nie przepadał za sympatyzującym z hitlerowcami krewnym. Całą uwagę skierował natomiast na paranormalne zdolności bohatera, mającego niezwykłe szczęście w grach losowych, co okazało się dla niego jednocześnie błogosławieństwem i przekleństwem, a także na jego erotyczne doświadczenia.


Sposób przedstawienia żeńskich postaci to kolejny punkt zapalny „Amuletu”. Dawid Schatz, w dodatku chyba niezupełnie świadomie, dzieli panie na te, które się poważa, i na te, z którymi się śpi. W pierwszej grupie znajdują się matka i babka bohatera oraz jego przyjaciółka oraz powierniczka, która nie tylko nie nawiązuje erotycznej więzi z Dawidem, ale też nie wchodzi w podobne relacje z nikim innym i to bynajmniej nie ze względu na brak urody. Kochanki oraz żona Schatza, należące do drugiej grupy, są natomiast sprowadzone do urody, umiejętności łóżkowych i kulinarnych, a przy tym nieodmiennie kapryśne i chciwe. Dawid Schatz, który twierdzi, że szacunku do kobiet nauczył go dziadek, a oduczyły amerykańskie feministki (!!!), pokazuje, jak pojmuje ten szacunek, gdy postanawia pomóc poznanej przypadkowo dziewczynie, która właśnie straciła pracę, oferując jej posadę gosposi i…metresy. Jakże inaczej bohater potraktował mężczyznę znajdującego się w podobnej sytuacji,
nota bene syna swojej miłości sprzed lat – aby uratować go od ruiny finansowej, uczynił go dyrektorem założonej przez siebie firmy. Na szczęście, aczkolwiek seksizm Dawida Schatza może irytować, nie trzeba oskarżać o niego autora powieści, który miał pełne prawo skonstruować podobnego bohatera, niezależnie od własnych poglądów.

Mimo że „Amulet” to książka, którą można skrytykować na wiele sposobów, okazuje się ona wciągająca. Świetnie nadaje się zarówno na lekturę podróżną, jak też plażową czy wannową. Powieść zawiera tajemnicę, sensację, a poza opisem kochanek bohatera oraz jego kolejnych zwycięstw w grach losowych i powodowanych nimi katastrofach, oferuje też ciekawe, aczkolwiek powierzchownie nakreślone tło historyczne. Losy Dawida determinuje bowiem nie tylko jego niezwykły dar, ale również wielka polityka, która najpierw rozdziela go z ojcem i pozwala przetrwać wojnę jedynie dzięki kamuflażowi etnicznemu, później zaś każe mu żyć w socjalistycznym kraju.


Weronika Górska artPapier Link do recenzji

Leon Brofelt: Amulet

 O autorze

Leon Brofelt

Leon Brofelt

Leon Brofelt nie jest pisarzem w takim sensie, w jakim powszechnie nadaje się znaczenie temu słowu. Pisze niewiele, ulegając jedynie usilnym prośbom przyjaciół.

Czytaj więcej
Armand Detraque

Armand Detraque

Armand Detraque na tle swych drzeworytów na wystawie dyplomowej. Oxfrord 2011.

Armand Detraque to pseudonim młodej artystki i historyka sztuki związanej z Brookes Uniwersity w Oxfordzie o sosnowieckich korzeniach. Uprawia grafikę i malarstwo sztalugowe.

Czytaj więcej

 Opinie i oceny

Jeśli masz opinię na temat powyższego produktu, podziel się nią z innymi. Możesz rówież ocenić ten produkt.

Autor:
Opis:
Ocena:
 
na

Amulet

głosowało 2 osób oceniając publikację na 5.00
Krostka (2013-01-08 10:43:25)
Nareszcie na papierze!
Anonim (2012-08-06 20:32:07)
świetna książka, cudownie się czyta-płynie, polecam!! :)