Katalog e-booków
Diabelskie skrzypce
Opis
PROLOGKażdemu diabłu zależy na ludzkiej duszy i ma przypisany obowiązek, bodaj jedną, dostarczyć do piekła. Obowiązek przypisać łatwo, trudniej go wykonać. Nawet najzatwardzialsi grzesznicy wzywają Boga w ostatniej godzinie. A z Bogiem sprawa nie taka znów prosta. Tedy nie pozostaje nic innego, jak upolować duszę jeszcze za życia jakiegoś nieszczęśnika. Jakoż istotnie trafił się jeden odpowiedni pan. Człek możny i bogaty, któremu wszystko wiodło się w życiu, i marzeniem którego było, by pozostawić po sobie dzieło tak olbrzymie, jakiego dotychczas nikt nie dokonał. Czyż trzeba tu lepszej okazji dla diabła? Zjawił się i zaoferował swoje usługi. W zamian za duszę gotów był podjąć się każdego dzieła. Pan na zamku zapragnął, aby w ciągu jednej nocy powstał most tak wielki, jakiego dotychczas nie widziano.
– Most? Tylko on? A dokąd ma prowadzić? – upewniał się diabeł zainteresowany nową umową.
– Od zamku, aż na szczyt góry – wyjaśnił diabłu pan.
– Bagatela! – westchnął diabeł.
Lecz czego się nie robi dla spełnienia obowiązku? Zaraz też przeszedł do negocjacji.
– Stawiam panu jednak pewien warunek. W trakcie pracy, nie śmie zapiać żaden kur.
I tak dobili targu.
Z rozkazu kasztelana wyrżnięto wszystkie koguty w okolicy. W trakcie ptasiej rzezi, kucharka zdjęta litością nad starym kogutem, któremu przez długie lata udało się uniknąć końca żywota w garnku, ukryła go w pierzynie własnego łóżka. Nadeszła noc. Diabeł rozpoczął dzieło. Postawił kilka przęseł mostu i ocierając pot z czoła zbliżał się do końca pracy, zawczasu rozkoszując się wyrazami uznania, jakie z pewnością będą czekały go od piekielnej starszyzny. Tymczasem zamkowa kucharka zmordowana skubaniem zarżniętego ptactwa spała snem sprawiedliwym, aczkolwiek niespokojnym, gdyż ukryty w pierzynie kogut łaskotał ją piórami. W pewnej chwili, śpiąc, chwyciła go za skrzydła i wyrzuciła z łoża. Uradowany odzyskaną swobodą kogut wyskoczył z kuchni na dziedziniec i zapiał radośnie na całe gardło. W tym momencie ustała czartowska moc. Budowla runęła zaścielając głazami dolinę. Mówi się, że po tej katastrofie czort zawracał w nocy i straszył tego możnego pana i jego służbę na zamku. Służba więc pouciekała w popłochu. Biedaczyna również nie wytrzymując wizyt diabła i sam wyjechał, pozostawiając zamek opuszczonym. Mówi się, że zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach, bowiem jego martwe ciało znaleźli przygodni wieśniacy w odległej od zamku leśnej głuchej kniei. Wtedy diabeł postanowił się zemścić za swoje niepowodzenie. Aby jednak jakoś przyciągnąć uwagę ciekawskich, zabrał ze sobą diablicę, która przybrała postać pięknej młodej dziewczyny. Grą na skrzypcach zwabiała ona do zamku okolicznych mieszkańców. Wielu śmiałków wyruszyło wówczas na zamek, słysząc z oddali dochodzącą piękną melodię, ale żaden z nich już nigdy stamtąd nie powrócił. Powiadają ludzie, że kiedy nastaje pełnia księżyca, słychać w okolicy grę skrzypiec do dziś dnia..